Przybyłam, przeczytałam(zaczęłam czytać zaraz po Sylwestrze z zamiarem przeczytania rozdziału i pójścia spać o 22...) aktualnie moją kopię pożera współlokatorka, a druga współlokatorka czeka w kolejce. Co mi się podobało: - Bohaterowie, zwłaszcza Timmy i Gabriel( mam słabość do informatyków i postaci z mroczną przeszłością). I to że bohaterów jest naprawdę morze a o każdym czyta się z przyjemnością, nie miałam poczucia że ktoś jest zapchajdziurą. - Wampir Julius, za bycie bardzo niestereotypowym wampirem i czarnym charakterem. Za to że za każdym razem dostał baty od Eunice też go lubię. - Tytuł. Książkę kupiłam bo mi się tytuł podobał(House of the rising sun należy do moich ulubionych piosenek) - Farewell, wydaję się aż nadto rzeczywiste. Cały świat słusznie/niesłusznie kojarzył mi się z WoD. Co mi się nie podobało: - tłumaczenia piosenek. Z jednej strony to miłe, że każdy, nawet nie znający angielskiego, może zrozumieć tekst. Z drugiej, dlaczego w takim razie nie wszystkie są przetłumaczone? - Lucy Preis, a raczej jej brak. Wspomniano o niej kilka razy, czekałam na spotkanie z tą postacią, a tu... nic. Nie ma.
|